Film o tytule "Kwiat Śniegu i Sekretny Wachlarz" powinien być filmem o historii opisanej w książce. Ten konkretny wątek w tym filmie został natomiast KOMPLETNIE spłycony przez relacje Sophi i Niny, a już to, że opowieść o Lilii i Kwiecie Śniegu była przedstawiona jako powieść, którą potajemnie pisała Sophia było totalną żenadą. Historia Sophi i Niny jak na teraźniejsze czasy, nawet w Chinach, była po prostu pusta i nikt normalny nie nakręciłby o niej filmu. Wpatrywanie się Niny w ludzi przez szybę samochodu nie nadało zamierzonej głębi. Powinni nazwać to coś "Sophia i sekretna skrytka w męskiej łaźni", a nie kropka w kropkę jak tytuł książki. Nawet twórcy filmu "Dorian Gray" mieli na tyle przyzwoitości, by nie nazywać swojego produktu identycznie jak książka Oscara Wilde'a.
"Kwiat Śniegu i Sekretny Wachlarz" pani See (i nie tylko ta jej książka) jest tak bogate w emocje i szczegóły, że nakręcenie 50-minutowych migawek na ich temat jest obrazą. Czy wystarczająco wyjaśniłam tytuł mojego wątku?
P.S. soundtrack jest na swój sposób piękny i poruszający, ale to za mało, bo film to ruchome obrazki a nie radio.